Trzeźwe picie (?) | kobietabezpieczna.pl

Trzeźwe picie (?)

Jedna jaskółka podobno wiosny nie czyni. A jeden drink? Tu definicje są bardzo różne. Zasadniczo alkohol nie służy bezpieczeństwu. Pomińmy skrajne przypadki, gdy picie przekształca się w pijatykę a ta w kosmiczną awanturę zakończoną wzajemnym okładaniem się towarzystwa po twarzach czy sięgnięciem po najcięższe argumenty typu kuchenny nóż.

Okładanie twarzy (o ile nie jest to maseczka kosmetyczna) nie należy do przyjemnych i warto nad swoim ewentualnym siniakiem (z daleka widocznym nawet spod ciemnych okularów) dobrze się zastanowić. Wybierając się na imprezę najczęściej wiemy z kim będziemy się bawić. Jeśli towarzystwo wydaje się nieco podejrzane, najlepiej zawczasu pomyśleć o bardziej odpowiednim. Wracając do alkoholu, warto przypomnieć prawdę znaną od dawna, iż każdy organizm reaguje inaczej. Jednej pani wystarczy przysłowiowe powąchanie korka od szampana by przez tydzień mieć kaca, innej nie dość litra wódki. W większości przypadków niestety prawidła są takie: każdy gram alkoholu czy to w subtelnym winie czy w kieliszku czystej, osłabia naszą czujność i powoduje łatwiejsze sięgnięcie po następny

Pierwsza faza picia jest bardzo przyjemna gdyż powoduje lekkie rozluźnienie. Chętniej się uśmiechamy, odkładamy zestaw stresów życiowych na bok i zaczynamy się pomału bawić. Faza druga to stan lekkiej euforii. Zdarza się, że upijamy się „na smutno”, ale to zjawisko, traktując jako dość osobliwe, pomijam. W stanie euforii łatwiej nawiązujemy nowe znajomości, mamy sto tematów do rozmowy, uśmiech króluje na twarzy i generalnie jest super. Na tym etapie zaczynają intensywniej pracować szare komórki, które rozbudzają naszą fantazję zwłaszcza tę seksualną. Panowie wydają się przystojniejsi, łatwiejsi do zdobycia i mogą liczyć na to, że damy się zaprosić do tanga. To chyba jedna z ostatnich faz picia, która w większości przypadków dobrze się kończy.

Faza III to upicie się. I tu najczęściej nie kontrolujemy ani siebie ani swojego zachowania. Nie zwracamy uwagi na swój strój, zaczynamy mówić nieco wolniej. Język zaczyna się plątać, a w naszej głowie panuje niezły chaos. W stadium upicia się łatwo również o gwałt. Praktycznie nie ma większych szans na obronę. Fizyczne odparcie ataku mężczyzny ma szanse bliskie zeru! Wyperswadowanie czegokolwiek również najczęściej nie zdaje egzaminu. Jeśli znajdziesz się już w takim stanie i wystarczy Ci siły by dotrzeć do trzeźwej koleżanki, warto poprosić ją by natychmiast odwiozła Cię bezpiecznie do domu, lub poczęstowała mocną herbatą i położyła spać w zamkniętym pokoju.

Upojenie alkoholowe – to stadium beznadziejne. Kobieca duma, intuicja i spryt są nieobecne. Siedzimy, leżymy lub przybieramy inne pozy wisząc między szafką, krzesłem a dywanem. Bodźce zewnętrzne odbieramy z ogromnym opóźnieniem. Kontrola nad własnym ciałem jest niewielka. Dla naszego bezpieczeństwa to stan krytyczny i beznadziejny. Stanu tego najczęściej już nie pamiętamy. Jeśli rano obudzisz się pod stołem albo w łóżku z obcym facetem, to nie powinnaś się niczemu dziwić. Stanu upojenia właściwie uniemożliwia jakąkolwiek pomoc. Jedynie obecność zaufanej przyjaciółki albo przyjaciela może Cię uratować (choć warto zapytać gdzie oni do diabła podziewali się wcześniej???).

Zasady picia
Zasada pierwsza i podstawowa: nie pij! Jeśli musisz – pij niewiele i to niezbyt mocnych trunków. Pomijając slogan, że alkohol szkodzi zdrowiu, warto pamiętać, że może szkodzić także naszej reputacji, morale a nawet życiu.

Wybierając się na party dobrze się najedz! Potrawy, zwłaszcza tłuste spowalniają działanie alkoholu. Zawsze patrz, co pijesz! Picie samogonów raczej nam nie grozi, ale i z trunków firmowych wiele może nam zaszkodzić. Najbezpieczniejsze jest zawsze delikatne wino. Białe czy czerwone to już rzecz upodobań.

Piwo, jeśli jeszcze jest zimne działa powoli, ale wiele dłużej. Podobnie kac „zdobyty” w trakcie imprezy piwnej może trzymać nas dłużej.

Alkohole mocne to czysta dawka promili płynąca wprost do krwi. To raczej niebezpieczny produkt dla „bezpiecznej”.

Drink pięknie wygląda, kusi aromatem, smakiem, a często także samym wyglądem. Trafiając na imprezę warto zorientować się jaki rodzaj trunków będzie dominował. Wybór drinka zależy od naszych upodobań. Pamiętam jak na pewnym przyjęciu wręczono mi „królową oceanu” – długą lampkę wypełnioną po brzegi kilkoma pięknie rozwarstwionymi płynami. Wtedy nie rozumiałem do końca, że pięć warstw mojego drinka to pięć różnych alkoholi. Delikatny lekko słodkawy smak z orzeźwiającą nutą cytryny lub pomarańczy nie zwiastuje niebezpieczeństwa. „Królowa oceanu” spowodowała prawdziwy sztorm w moim organizmie, głowie i życiu.

Podobne działanie jak drink może mieć domowej produkcji poncz. I choć to napój bogów to lepiej stosować go z umiarem i z respektem podchodzić do jego ukrytej siły działania.

Szampan – na powitanie, do wzniesienia toastu czy na romantyczną randkę z dodatkiem poziomek hmm .. idealny, smakowity, wspaniały. O ile nie jest najtańszą podróbką musującego wina może być rewelacyjny i do spowodowania małego zamętu w głowie.
Ale, ale, tu kłaniają się prawa natury. Szampan zawiera gaz, którego pęcherzyki ułatwiają rozprowadzenie alkoholu. Trzeba uważać, „bąbelki” łatwo uderzają do głowy!

Alkohol i leki to w wielu przypadkach mieszanka piorunująca. Nawet podczas stosowania niektórych środków antykoncepcyjnych nie powinno się używać alkoholu. Niektóre leki ze względu na swój skład chemiczny mogą wzmacniać działanie alkoholu. Dlatego stosując jakiekolwiek leki, bezwzględnie należy przeczytać dołączoną ulotkę! Najczęściej ulotka zaczyna się od pozycji „skład” i tu właściwie o ile nie mamy nic wspólnego z chemią, farmacją lub medycyną, lekturę możemy sobie podarować, ale od następnego akapitu czyli „właściwości i działanie” aż po „interakcje z innymi lekami” należy przeczytać dokładnie. Pięć minut na przestudiowanie ulotki może nam zaoszczędzić sporo kłopotów. I jeszcze jedno: powyższa sugestia czytania ulotek odnosi się do wszystkich leków i parafarmaceutyków bez wyjątku. Czasami zwykła aspiryna, leki od bólu głowy czy węgiel może w pewnych konfiguracjach sprawić kłopot!

Chcę się upić! Wrzasnęła koleżanka Basia i ku mojemu przerażeniu sięgnęła po butelkę najczystszego spirytusu. Całe towarzystwo które przyglądało się tej akcji, pokręciło z lekkim niedowierzaniem głowami i z dziką rozkoszą wlepiło zainteresowane spojrzenia w potencjalną ofiarę szaleńczego napadu desperacji.

Zdarzyło się Wam drogie panie wykrzyknąć mam ochotę się upić!? Pewnie nie raz. I nie ma bynajmniej w tym nic dziwnego (o ile nie krzyczycie tak dwa razy dziennie, chwilę później natychmiast realizując swoje postanowienie). Kto by pomyślał, że nawet upić się można z głową? Można, można upić się z głową! Koleżanka rzeczonej desperatki zaproponowała spacer do akademika. Z opowiadań – i już tylko z opowiadań- wiem, że Basia dotrzymała słowa i solidnie tej nocy się upiła. Towarzystwo Beaty (i wyłącznie Beaty) w pokoju (i wyłącznie w pokoju akademika) oraz odebranie kluczyków do samochodu i wcześniejsze pościelenie łóżka uratowało Basię (nikt do dziś nie wie od czego dokładnie, ale..)

Jeśli już koniecznie musisz się upić możesz zrobić to z głową. Nomen-omen, powód upicia się Basi z potężnego problemu zamienił się w zupełne głupstwo. Następnego dnia cała sprawa się wyjaśniła. A Basia.. hmm sądzę, że do dziś jest przekonana i wdzięczna Beacie za pomoc w upiciu się z głową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>