Scoop

Woody Allen powraca w wielkim stylu. Tak w dwóch słowach można określić najnowsze dzieło mistrza. Po ostatnim filmie, który był dramatem, dobrze jest znów obejrzeć komedię w jego wykonaniu. Allen geniusz inteligentnego humoru po raz kolejny udowadnia, że nie ma sobie równych. Scoop- gorący temat to świetne kino pełne doskonałych, skrzących się humorem dialogów.

Młoda amerykanka Sandra, studentka dziennikarstwa, przyjeżdża na wakacje do Londynu. Podczas pokazu magicznych sztuczek, nawiązuje kontakt z duchem zmarłego dziennikarza, który postanawia zza grobu rozwiązać zagadkę morderstw w Londyńskim City. Stary dziennikarski wyga, sam z chęcią zająłby się tą historią. Ma jednak problem. Sam nie może już niczego napisać, bo nie żyje. O morderstwach dowiaduje się od zmarłej asystentki lorda domniemanego sprawcy mordów na prostytutkach. Dziewczyna postanawia zająć się sprawą. Jeśli rozwiąże śledztwo i napisze tekst, ma szansę na start w swoim zawodzie. W zbieraniu dowodów pomaga jej niezdarny, zrzędliwy magik Sid Warerman ( W. Allen). Nie jest to z pewnością wymarzony kompan do prowadzenia śledztwa, ponieważ na przemian dostaje słowotoku lub wisielczego humoru. Początkowo Sandra nie może tego znieść, lecz z czasem nawiązuje się pomiędzy nimi przyjaźń i postanawiają wspólnie dotrzeć do prawdy. Aby rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw, postanawiają nawiązać bliższą znajomość
z młodym Lordem.

Do spotkania dochodzi na basenie. Lord, ratuje dziewczynę przed utonięciem. I tu się sprawa nieco komplikuje. Okazuje się bowiem, że przedmiot śledztwa to przystojniak z fortuną( Hugo Jackman). Jak łatwo przewidzieć sprawy przybiorą nieco inny obrót. Czy miłość wygra ze zdrowym rozsądkiem? Tego nie zdradzę, ale powiem jedno:za to wszystko ktoś będzie musiał zapłacić.

W filmie prócz niesamowitych angielskich posiadłości, gentelmanów z brytyjskim akcentem, mamy również nieboszczyków pływających łodzią z Charonem w roli kapitana. Allenowski świat to rzeczywistość, przepleciona fikcją wykreowaną przez reżysera.

W filmie, w roli głównej wystąpiła Scarlett Johansson, muza Allena. Sam reżyser chętnie wystąpił u jej boku. Scarlett porównuje się do Dian Keaton i Mia Farrow, kobiet, które wystąpiły w więcej niż jednym obrazie reżysera. Młoda aktorka może czuć się więc zaszczycona.

Mimo, że film nie zebrał zbyt pochlebnych recenzji to ja chętnie obejrzałam Scoopa, co więcej byłam nim zachwycona. Zrozumieją mnie wielbiciele Woodiego, albo męska część widowni, która z pewnością chętnie obejrzy film choćby tylko po to żeby popatrzyć na boską Scarlett paradującą z wdziękiem w męskiej koszuli.

Kasia