Oswoić złość? | kobietabezpieczna.pl

Oswoić złość?

„Złość piękności szkodzi”, „Nikt nie zechce takiej złośnicy”, „Zobacz, jaka jesteś brzydka, kiedy się złościsz”. Każda z nas, chociaż raz w życiu usłyszała jedno z tych zdań w odniesieniu do siebie, bądź innych. Jeśli to my byłyśmy obiektem wypowiadanych słów, najprawdopodobniej właśnie krzyczałyśmy, tupałyśmy, bądź po prostu miałyśmy naburmuszoną minę… Kiedy mamy nieco więcej niż kilka lat, nie odważamy się podnieść głosu, uderzyć pięścią w stół, czy po prostu powiedzieć, że coś nam nie pasuje. Uważamy, że to nie wypada, że kogoś urazimy, że przestaniemy być lubiane albo kochane. W naszej kulturze złość jest postrzegana jako nieumiejętność panowania nad swoimi emocjami. Pokutuje przesąd, że naprawdę dobre osoby nigdy się nie złoszczą. Podczas, gdy uczucie złości jest czymś normalnym, każdy je przeżywa – jest tylko urealnieniem i wyrażeniem naszej frustracji. Dopóki żyjemy musimy czuć, wszystkie nasze emocje są potrzebne – informują nas, ostrzegają. Oczywiście uczucia można odsunąć, zamrozić, tylko, czy o to w życiu chodzi, by nie bolało, by nie dotykało nas nic?

Wiele osób boi się złości i złościć, w związku z tym unika konfrontacji z tymi uczuciami, a efekt tego jest paradoksalny – z małego problemu rodzi się większy. Często tłumimy albo zaprzeczamy by potem wyładowywać się na słabszych – psie, kocie, dzieciach, ludziach, których miłości i oddania jesteśmy pewni. „Obrywa się” nie tym, którzy zasłużyli, ale obiektom bezpiecznym – mamy tu do czynienia z tak zwanym zjawiskiem przemieszczenia. Jeśli będziemy długo i skutecznie zaprzeczać złości, udawać, że nic się nie dzieje, może dojść do tego, że zaczniemy uważać, że to nie my, ale inni są na nas źli, knują przeciwko nam podstępnie. Wszystko i wszyscy staną się potencjalnymi wrogami, znielubimy świat i zamkniemy się w sobie. Każda z nas zna przecież te przepełnione jadem ciotki, sąsiadki, bądź samotnych kawalerów, którzy wszędzie widzą podstęp. Psychologowie nazywają to projekcją.

Tłumiony gniew kaleczy nie tylko naszą duszę, ale również ciało. Prowadzi do nadciśnienia, chorób żołądka, serca. Lekarze twierdzą, że podłoże chorób nowotworowych, a szczególnie układu trawiennego, to między innymi niewyrażona złość. Nie ma szans, że nieakceptowana emocja zniknie. Nie da się jej zakopać, ukryć, zniszczyć… Trzeba stanąć z nią oko w oko i przyznać się do tego, co czujemy. Jeśli powodem złości jest zachowanie jakiejś osoby, porozmawiajmy z nią, możliwie najspokojniej, opowiedzmy co czujemy, nie wobec niej przecież, ale wobec jej postępowania. Czasem zdarza się tak, że na przykład w wyniku hierarchii zawodowej nie możemy otwarcie porozmawiać z daną osobą, bo jest to nasz przełożony i od niego zależy nasza przyszłość, wtedy pozostają nam inne metody pozbycia się złości. Jakie? Każdemu z nas pomaga, co innego.

Znam kobiety, które robią porządki, idą na długi spacer z psem. Inne biegają, chodzą na aerobik, ćwiczą na siłowni, biorą relaksujące kąpiele. Są też takie, które wolą zamknąć się same w pokoju pokrzyczeć, potupać i troszkę poprzeklinać, a po chwili wychodzą stamtąd piękne i uśmiechnięte, a chęć mordu znika z ich oczu. Każdy sposób jest dobry (oprócz tych uciekających się do używek) byle przyznać się przed sobą, że jesteśmy na coś złe, a potem działać, spróbować zmienić, to co zmienić się da.

Wszystko jest dobrze, dopóki nasza złość nie przeradza się w niekontrolowany szał, kiedy w kłótni i nie potrafimy zapanować nad sobą, oczy przysłania nam mgła i dochodzi do rękoczynów bądź ranienia słowami na oślep. Wtedy powinniśmy skorzystać z pomocy specjalisty, który nauczy nas radzić sobie z emocjami. Bo zdrowe wyrażanie złości nie może oznaczać krzywdzenia innych.

Ewa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>