Szalona siódemka
10-letnia Zuzia – bohaterka niezwykle ciepła, miła, przyjazna i szalona zarazem, wraz ze swoimi przyjaciółkami Magdą, Karoliną, Arianą i Gosią a także domowymi zwierzakami (berneńskim psem pasterskim – Walkerem oraz kotem obronnym – Felixem, stworzyła drużynę gotową na wszystko.
No, może prawie wszystko.
Jak Ci się wydaje, co może wydarzyć się kiedy mamy nie ma w domu przez kilka dni?
Masz rację! Wydarzyć się może dużo. Bardzo dużo!
Ta napisana z ogromnym poczuciem humoru i świetnymi dialogami książka wyszła spod pióra 11-latki! Nie wierzycie, że nadaje się idealnie na wakacyjną lekturę? Sprawdźcie sami!
Lekturę szczerze polecamy nie tylko nastolatkom ale i ich rodzicom, by dobrze zastanowili się zanim wyjadą w delegację zostawiając pociechy same w domu…
Tytuł: Szalona siódemka – Eliksir zapomnienia
Autor: Weronika Kowalska
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa MGC.
ISBN 978-83-939108-0-9
Format – A5
Rok produkcji 2014.
Wydanie I
Książka familijna.
Red IM
Fragment
– Kici, kici… – zawołała cichutko mama, podchodząc do klatki.
– Mamo, oszalałaś? Papuga to nie kot!
– Jak jesteś taka mądra, to powiedz mi, jak się woła na papugi – syknęła mama.
Fakt, pytanie proste nie było. Żadna z nich nigdy wcześniej nie zwracała się do żadnego ptaka. Nie zastanawiając się długo, Zuzia podbiegła do klatki i pociągnęła papugę za ogon.
– Kurrka wodna! Co, u licha, to ma być?! – wrzasnęło ptaszysko, wkurzone, że ktoś zakłóca mu spokój i wyciąga je z ulubionej pasiastej kryjówki.
Zamiast odpowiedzi pączek Zuzi znalazł się tuż przed dziobem papugi. Ta najwyraźniej lubiła słodycze, bo rzuciła się na ciastko z ogromnym zapałem. Gdy ostatni kawałek pączka znikał w dziobie papugi, mama i Zuzia usłyszały kroki pana Piotra. Jak na sygnał odskoczyły od klatki.
– Ooo! Widzę, że smakowało – powiedział radośnie pan Piotr, wskazując pusty talerzyk.
– Taaaak, wyborne – przytaknęła mama, a Zuzia na dowód, jakie było pyszne, pogłaskała się po rzekomo pełnym brzuchu.
– Cieszę się, że chociaż wy możecie objadać się łakociami. Kiedyś pochłaniałem ich bardzo dużo, a czasem podrzucałem je nawet mojej ukochanej Klarze. Niestety, weterynarz zabronił mi karmienia jej pączkami, ostrzegając, że grozi jej to śmiercią. Nigdy więcej nie zrobiłem tego strasznego głupstwa.
Zuzia z mamą spojrzały na siebie, a chwilę później na papugę, która obróciła się na plecy, zaskrzeczała jakoś dziwnie i wyprostowała w górę obie nóżki…
Dodaj komentarz