DZIENNIK NASANGI Uganda-Tour | kobietabezpieczna.pl

DZIENNIK NASANGI Uganda-Tour

nas5Jak okupowaliśmy Fort Portal, czyli skrót z naszego Uganda-Tour.

Dzień pierwszy
Zgodnie z planem wyruszyliśmy z samego rana, żeby przed zmierzchem dojechać do Parku Narodowego Królowej Elżbiety. Jak nam obiecano, samochód był do naszej dyspozycji (mitsubishi pajero, automat, napęd na cztery koła). Dyrektor wspominał wprawdzie, że mamy jechać wolno, bo coś z silnikiem jest nie tak, ale przecież auto niedawno wróciło z przeglądu więc kto by się tym przejmował. Po kilku godzinach jazdy nagle coś zaczęło dziwnie zgrzytać. Mielimy szczęście, że niedaleko było miasto, bo dopiero co za nami dwugodzinny odcinek trasy, gdzie w pobliżu nie było żywego ducha. W warsztacie powiedzieli nam, że na osi koła (moje wolne tłumaczenie) zrobiły się bruzdy, ale to nie problem trzeba tylko zdjąć koło i coś tam wyczyścić. Luzik. Po dwugodzinnym dłubaniu okazało się jednak, że dalej nas51rzęzi. Mechanik wysłał nas do miasta Fort Portal, do warsztatu gdzie „na pewno nam pomogą”. Przejechanie czterdziestu kilometrów zajęło nam ponad godzinę, nawet traktory nas wyprzedzały, a nasz samochód ryczał w nieboglosy. W Fort Portal mechanik jak tylko „usłyszał” nasz samochód od razu zdiagnozował, że to skrzynia biegów. Skrzynia została zatem wymontowana i okazało się, że już od dawna nikt nie pamiętał o oleju (a olej do skrzyni uzupełnia się tylko w warsztacie) i od tarcia zniszczyły się niektóre części. Powiedziano nam, że trzeba rozkręcić całą skrzynię i dopiero wtedy okaże się, co trzeba wymienić, a co jest ok. Po paru godzinach czekania ciągle nic nie było wiadomo, zrobiło się ciemno i kazali nam iść do hotelu, a rano na pewno wszystko bedzie jasne. Cały incydent nie popsuł nam humoru, mechanik wydawał się obeznany z tematem, a jeden dzień w plecy to przecież nic takiego.

Dzień drugi
nas52Rano wyprowadziliśmy się z hotelu i udaliśmy do warsztatu, żeby sprawdzić jak się rzeczy mają. Mechanik z załogą (uczniowie w liczbie około siedmiu) cały czas rozkręcali skrzynię. Po kilku godzinach czekania okazało się, że połowa skrzyni jest w porządku a w drugiej połowie do wymiany są dwa łożyska. Ucieszyliśmy się, zawsze to lepiej niż wszystko do wymiany. Po kolejnej godzinie dzwonienia i szukania okazało się, że jedno łożysko bez problemu można wymienić, ale drugie nie jest dostępne nigdzie w Ugandzie. Niewiarygodne biorąc pod uwagę to, że co drugie auto tutaj to pajero. Próbowaliśmy na własną rękę, obdzwoniliśmy wszystkie warsztaty z książki telefonicznej w calej Ugandzie i nic. Nikt takowego nie posiada. Jedyne i dość kosztowne wyjście to wymienić połowę skrzyni z uszkodzonym łożyskiem. Skrzynię trzeba sprowadzić z Kampali, ale nie ma problemu, bo mają tam swojego człowieka, który wsadzi ją zaraz do autobusu, wieczorem będzie tutaj, a następnego dnia rano samochód będzie sprawny. Okazało się też, że nie mamy zbytnio pieniędzy żeby za to wszystko zapłacić, więc po południu Job pojechał po pieniądze do Kampali. Humory w dalszym ciągu ok, choć drugi dzień w warsztacie zrobił swoje. Wprowadzamy sie ponownie do naszego hotelu.

nas53Dzień trzeci
Rano zabraliśmy rzeczy z hotelu („tym razem już nie wracamy!”) i pojechaliśmy zwiedzać pobliskie jeziora wulkaniczne. Widoki jak z bajki, wycieczka bardzo sympatyczna, ale tylko kilka godzin, bo przecież mamy dzisiaj wreszcie opuścić Fort Portal. Po powrocie okazało się, że nasz mechanik rano sam musiał pojechać do Kampali. Nikt nie umiał nam powiedzieć, dlaczego nie wysłali skrzyni wczoraj tak, jak nam obiecali. Spędzamy kolejne popołudnie w warsztacie czekając na jakieś nowiny. Wszyscy traktują nas już jak członków załogi i powoli zaczynają nas też rozpoznawać na ulicy. Wieczorem wraca Job z kasą a naszej skrzyni biegów i mechanika jak nie było tak nie ma. Wieczorem dla odmiany wprowadzamy się do innego hotelu.

Dzień czwarty
Rano opuszczamy hotel („możliwe, że do zobaczenia”) i jak zwykle zawijamy do warsztatu. Okazało się, że nasz mechanik ciągle jest w Kampali, a dyrektor oznajmił nam, że nasza skrzynia biegów będzie osiągalna najwcześniej w poniedziałek (jest sobota), bo akurat nie mają typu, którego potrzebujemy. Wersja zupełnie inna niż dwa dni temu. Trochę się zdenerwowaliśmy i postanowiliśmy darować sobie całą szopkę ze sprowadzaniem skrzyni tylko zapakować auto na lawetę i odstawić z powrotem do Kampali. Kazaliśmy im wszystko poskładać i samochód miał być następnego dnia gotowy do transportu. Najgorsze jest to, że tutaj jak ktoś czegoś nie wie to za nic się do tego nie przyzna. Zawsze lepiej jest coś wymyślić. Skrzynia jest w Kampali, skrzyni nie ma, będzie jutro, za trzy dni… Nigdy nie wiadomo czy ktoś ci wciska kit czy wręcz przeciwnie.

Zmęczeni warsztatem zapakowaliśmy się do taksówki i pojechaliśmy do pobliskiego Parku Narodowego oglądać szympanse. W taksówce bicie kolejnego rekordu (33 osoby na 14 możliwych!), kilka razy trzeba było pchać, po godzinie spaliła się opona (na szczęście tuż przed naszym przystankiem). W parku bez żadnych problemów udało się uzyskać taryfę dla rezydentów i dodatkowo zniżkę dla studentów. Dostaliśmy przewodnika i wyruszyliśmy tropić szympanse. Po kilkunastu minutach zaczęło grzmieć i padać (jak to w lesie tropikalnym) i spędziliśmy prawie godzinę chowając się pod kawałkiem pałatki. Pech nas prześladował i już myśleliśmy, że z szympansów nici. W końcu jednak je znaleźliśmy jak sobie budowały gniazda na drzewie i przygotowywały się do spania. Widok był taki sobie bo były dość wysoko, ale odgłosy niesamowite, malpy darły się jak oszalałe.

Dzień piąty
Z samego rana ruszyliśmy ponownie tropić szympanse. Tym razem widoki były dużo lepsze, jeden zszedł do nas na ziemię, a cała reszta siedziała na drzewie i „żarła” figi regularnie nas obsikując. Po południu wróciliśmy do Fort Portal (w taksówce ktoś przewoził luzem stado kur) zdecydowani wynająć lawetę i jak najszybciej opuścić to przeklęte miasto. W warsztacie spotkaliśmy naszego mechnika, który twierdził, że wczoraj w Kampali już miał naszą skrzynię biegów w ręku, kiedy dowiedział się, że zmieniliśmy zdanie i już jej nie chcemy. Znowu inna wersja zdarzeń, każdy mówi co innego. Okazało się też, że transport na lawecie będzie nas sporo kosztował i że trzeba czekać na jakieś pozwolenia, blablabla. Mechanik zapewnia nas, że jak tylko chcemy jeszcze dziś może sprowadzić skrzynię, w nocy naprawi i rano będzie gotowe. Nie mamy za bardzo innego wyjścia niż się zgodzić. Przysięgają nam też, że ich mechanik na pewno dziś wyjedzie z Kampali i będzie wieczorem tutaj. Wprowadzamy się ponownie do hotelu i czekamy, czekamy, czekamy…

Dzień szósty
Rano opuszczamy hotel i ponownie do warsztatu. Nasz samochód dalej stoi gdzie stał, postępu nie widać. „Mechanik z Kampali wyjechał wczoraj, ale autobus się popsuł i musiał spać gdzieś na trasie, powinien być tu lada chwila”. Lada chwila przedłużyła się do kilku godzin. „Już prawie dojechał”, „Autobus się znowu popsuł i trzeba po niego wyjechac”, „Nie ma zasięgu, więc nie wiadomo gdzie jest” itp. Co godzina inna wersja. W końcu przyjechał po południu (Job wziął go na spytki i okazało się, że wyjechał dziś rano, a nie wczoraj wieczorem), w ekspresowym tempie skrzynia została zamontowana i mogliśmy w końcu wieczorem wyjechać. Planowane pół dnia w Fort Portal przeciągnęło się do dniu sześciu, drobiazg. Postanowiliśmy mimo wszystko pojechać na jeden dzień na safari i było naprawdę warto. Widzieliśmy mnóstwo zwierząt, słonie prawie nam zaglądały do samochodu.

nas54poEpilog
W drodze powrotnej w połowie drogi nagle przestał działać trzeci bieg. Jak było z górki to udało się rozpędzić do 80 km/h i wtedy z drugiego przeskakiwał od razu na czwarty, jeżeli akurat było płasko to telepaliśmy się 40 km/h bo więcej się nie dało. Po kilku dniach po powrocie okazało się, że zamontowali nam niewłaściwy rodzaj skrzyni biegów. Jak historia z autem się skończy nikt nie wie, teraz trzeba będzie negocjować zwrot skrzyni i pieniędzy, ale ja osobiście wątpię w taką możliwość. Morału nie będzie, bo ręce same mi opadają.
Nasanga

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>